Autor Wiadomość
animae
PostWysłany: Pon 11:43, 10 Gru 2007    Temat postu: we mgle

Mgła otula świat szarą pierzyną. Pochłaniała domy, samochody, drzewa i... radość. Mgła wypełniała ludzkie serca nostalgią i przytłaczającą melancholią, a umysły myślami, które nigdy i w żadnym wypadku nie powinny się zrodzić. Myśli, które ludzie wypędzają czym prędzej, myśli o niewykorzystanych sytuacjach, myśli o nieudanym życiu.
Jedynie długie gałęzie samotnie rosnących klonów daremnie próbują JĄ przebić, łudząc się, że jeszcze gdzieś tam wysoko, na górze może zaświecić dla nich słońce. Zaświecić, ogrzać nagie gałęzie, przesiąkniętą deszczem korę. Klony chcą znów żyć, wypuszczać młode pędy. Chcą znów być podziwiane przez ludzi.

Nagle z wszechobecnej mgły wyłaniają się dwie postacie.
Ona i On.
Oboje w czarnych płaszczach, z ciemnymi włosami powiewającymi na silnym wietrze. Idą razem, a jednak osobno. Ona pierwsza, On trochę z tyłu. On patrzy na Nią z uwielbieniem, nabożną niemal czcią, oczami w których niebieskich źrenicach odbija się ogromny smutek.
Ona natomiast ma dumnie uniesiony podbródek, wyprostowane plecy, usta zaciśnięte, kształtem przypominające poziomą kreskę. W palcach przewraca nerwowo herbacianą różę, zniszczoną już nieco przez wiatr.
Nie mówią nic. Milczą, a milczenie potęguje napięcie. Przez Napięcie powietrze wydaje się być jakby gęstsze między nimi.
Dziewczyna chucha w skostniałe z zimna dłonie. Chłopak wykonuje gwałtowny ruch, jakby chcąc chwycić ją za ramię. Szybko jednak cofa rękę, kręci młynka palcami. Spuszcza wzrok, jakby nie mogąc już patrzeć na Nią. Unika widoku jej idealnie zielonych źrenic otoczonych kurtyną długich rzęs, pociągniętych czarnym tuszem.
- Nienawidzisz mnie? – pyta nagle.
Dziewczyna spogląda gdzieś w bok, przewierca wzrokiem wszechobecną mgłę. Nerwowo obrywa z róży wszystkie płatki, zwija je w kulkę i chowa do kieszeni.
- Nie – odpowiada, niemal bezgłośnie.
On jej nie słyszy, on czyta z ruchu jej warg. Zawsze to potrafił.
- A kochasz?
W obojętnych dotychczas oczach dziewczyny zaczynają gromadzić się łzy. Ona jednak połyka swój żal, niemy gniew, by szepnąć znów to samo.
- Nie.
Chłopak kładzie jej ręce na ramionach. Chce znów ją przytulić, jak to czynił dawniej, ale nie ma odwagi. Już nie potrafi, już nigdy nie będzie potrafił. Delikatnie głaszcze Ją po mokrych, ciemnych włosach.
- Wybaczysz mi?
Ona odwraca od niego twarz, tak, by nie widział jej ust. Jej odpowiedź zagłusza wiatr.
- Wybaczysz mi? – powtarza On.
Po raz trzeci pada ta sama odpowiedź.
- Nie.
Do niego jeszcze to nie dotarło. Tymczasem Ona ucieka, biegnie szybko, bardzo szybko.
Zawsze wygrywała biegi przełajowe.
On uśmiecha się.
Przez łzy.
Siada na ziemi i płacze, płacze, jak dzieciak.
Pozostały mu tylko wspomnienia.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group