Autor Wiadomość
murdermile
PostWysłany: Pon 8:06, 14 Maj 2007    Temat postu:

No właśnie, bo jeśli Ty się z filozofiami wypalisz, to boję się myśleć, co będzie ze mną i całą resztą xP
No, w każdym bądź razie cieszę się, że się podobało. Jak na mój gust trochę przekoloryzowane, ale cóż zrobić.. Wink
Holly
PostWysłany: Nie 18:07, 13 Maj 2007    Temat postu:

ostatnie zdanie mnie urzekło. Czemu? Bo zazwyczaj ludzie utożsamiają smutek z szarością. A tak naprawdę każdy nosi w sobie jakiś rodzaj smutki i ubarwia go na kolory radości.
Hah. Ja i moje filozofie xD dobra, na dziś z nimi kończę, żeby mieć jeszcze coś na później i się nie wypalić Wink
murdermile
PostWysłany: Nie 14:59, 13 Maj 2007    Temat postu: Maska.

Bardzo dziwne, i bardzo pesymistyczne. Znów pod wpływem depresyjnego nastroju, aż dochodzę do wniosku, że nie potrafię tworzyć wesołych rzeczy. xD
Wydaje mi się, że miejscami strasznie przesadziłam z epitetami i metaforami, ale cóż, trudno się mówi. Wyszło jak wyszło.





Wróciła do domu i stanęła przed lustrem. Opuszkami palców chwyciła za cienką, plastikową błonę i pociągnęła z całej siły. Maska leżała przed nią niewinnie, jakby chciała dać do zrozumienia, że nie ma nic wspólnego z jej staczającym się w przepaście życie. A jednocześnie kusiła, wyglądała jak to ciasteczko z Krainy Czarów, które miało napisane na sobie: ,,zjedz mnie''.
Poczuła, że po twarzy spływają jej łzy. Ale to nie były dobre łzy, ale te gorzkie, niechciane. Które nie pomagały już jak dawniej, a jedynie wtórowały otwierającym się na nowo ranom. Stanowiły akompaniament dla kryzysu, duchowej śmierci, której ostatnio doświadczała każdego dnia.
W mieszkaniu panowała cisza, jak zawsze. Nie było dziecka, którego śmiech rozbrzmiewałby wśród ścian, nie było psa czy kota, który z radością rzuciłby się na powitanie właściciela. Nie było nawet telewizora, bo ona nie chciała słuchać kolejnych porcji smakowitych kłamstw. Wystarczały jej te codzienne, których na każdym rogu ulicy spotykała zbyt wiele.
Dziwne było to, że ona sama kłamała nieustannie. Dziwne? Nie, to było prawdziwe. To był jej odruch obronny na świat, który zamykał ją w swoim uścisku, spłaszczając płuca, wgniatając czaszkę. Nie umiała już myśleć, a jedynie postępować według wytartych wzorców, które miały na celu zapełnić czymś tę pustkę, która wciąż była wewnątrz niej.
Kłamała i zakładała maski, bo bała się tego świata, tak po prostu. Bała się braku akceptacji ze strony osób, na których naprawdę jej zależało, choć i tych z każdym dniem było coraz mniej. Już nie patrzyli jej w oczy, jak dawniej. Może widzieli, że w tych oczach nie ma ani krzty jej prawdziwego ja?
Westchnęła i wyjęła z torby pędzel. Wróciła przed szklaną taflę lustra, i spojrzała w swoją twarz, która teraz wydawała jej się obca. Umoczyła pędzel w farbie, i zaczęła malować sobie kolejno usta, policzki, nos, czoło.. Wiedziała, że wygląda śmiesznie. Ale nie potrafiła już inaczej.
,,Nawet jeśli jesteś przyjacielem, szczerym jak złoto – pomyślała – i pokochasz mnie taką jaką jestem.. Proszę, pozwól mi nosić ten pędzel. I tą maskę, dopóki ja sama siebie nie pokocham..''
Położyła pędzel na stole, nałożyła z powrotem plastikową błonę. Pustka została, kłamstwa jeszcze bardziej poszerzyły swoje horyzonty. Wyszła z domu, nawet nie kłopocząc się zamykaniem drzwi. W jej życiu nie było już niczego, co by można było ukraść.
Słońce pęczniało czerwienią, krzywdą i krzykiem, przechodnie poruszali się szybko i nerwowo. Wmieszała się w tłum, starała się nie zauważać szybkich, ukradkowych spojrzeń, w których tak naprawdę nie było niczego – nikt się nią nie interesował, każdy miał na twarzy własną maskę.
Jak pajace – przyszło jej do głowy – smutne, porcelanowe pajacyki, które choć tak naprawdę zabawiają ludzi i same śmieją się od ucha do ucha, nie potrafią już poczuć szczęścia..
Zatrzymała się, stanęła na środku chodnika. Potrzebowała takiego postoju, krótkiej przerwy, nadążenia za własną duszą. Spojrzała w górę, na słońce. Potrzebowała definicji szczęścia, ale jednocześnie wiedziała, że nigdy jej nie zdobędzie. Sprzedała swoją szansę, wybrała udawanie.
Odetchnęła głęboko, i, starając się zignorować dławiące ją uczucie pustki, poprawiła maskę i na powrót dała się porwać rozkołysanemu, pokolorowanemu wszelkimi kolorami smutku tłumowi.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group